wtorek, 7 kwietnia 2009

American Dream


Patrząc na współczesną kulturę Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej należy przede wszystkim zauważyć, iż USA to kraj wielonarodowościowy, gdzie wciąż jeszcze napływa ludność z różnych stron świata. Na arenie międzynarodowej USA prezentuje się jako wielkie mocarstwo, którego obywatele są zawsze uśmiechnięci i praktycznie nieustannie szczęśliwi.

By „poradzić sobie” z ogromną rzeszą „obcych” kultur, napływających z niemalże maksymalną prędkością najnowszego Harley’a, w Stanach Zjednoczonych wyklarowała się kultura uniwersalna, jak i indywidualna (ale czy do końca?!).


Czym jest amerykański uniwersalizm?

Żyjąc w dobie globalizacji, podejrzewam, iż uniwersalne prawa człowieka są nam doskonale znane. Podobno, to na tym uniwersum opiera się właśnie kultura amerykańska, ubrana w płaszcz demokracji i tolerancji.

Jednakże prawdziwych pobudek uniwersalizmu doszukuję się w swoistym ujednoliceniu, masowości, można wręcz rzec zaprogramowaniu modelu człowieka, podporządkowanego wciąż zmieniającym się trendom, nastawionego na konsumpcyjny styl życia oraz wieczny hedonizm.


W przeciętnej amerykańskiej rodzinie święta Bożego Narodzenia wyglądają niemalże identycznie. Jedyne co się zmienia to aktorzy, scenariusz pozostaje taki sam. Już na ponad miesiąc wcześniej Amerykanie planują przedświąteczne zakupy i tłumnie ruszają „na hipermarkety”. Muszą przecież zrobić wszystko, by ich bliscy dostali wymarzone prezenty pod choinkę(co ma często zrekompensować brak poświęconego im czasu lub też uwagi ze względu na stałe zapracowanie), a ich stoły uginały się pod ciężarem świątecznych potraw.


Masowość widoczna jest również w obrębie spędzania wolnego czasu. Większość osób spędza ponad połowę tego czasu w sieci, przeglądając serwisy internetowe, oglądając telewizję, czy też komunikując się za pomocą Internetu.

Hedonistyczny styl życia prowadzi amerykańską rodzinę z dziećmi do parków rozrywki, zupełnie nieporównywalnych z polskimi „wesołymi miasteczkami”.

Młodzi Amerykanie już od pierwszych lat swego życia mogą na żywo zobaczyć ogromny Świat Walta Disney’a, spędzić niezapomniane chwile na rollercoasterze (dla mniej wtajemniczonych rollercoaster to innymi słowy ekstremalna, bardzo szybka i rzucająca na różne strony kolejka w parku rozrywki). Dzieci uczą się tam dokonywania typowych, uniwersalnych wyborów.


W księgarniach znajdziemy doskonałe poradniki różnych autorów o tym, jak uczynić nasze życie jednym wielkim sukcesem. Po przestudiowaniu ponad połowy z nich stwierdzimy, iż wszystkie recepty są niemal identyczne.


Uniwersalizm przejawia się również w sztuce architektonicznej. Wszystkie słynne drapacze chmur mają podobną budowę. Każdy dom przypomina dom sąsiada. Kościoły są podobne do siebie nawzajem, a budynki muzeów również wiele się od siebie nie różnią.

Muszę stwierdzić, iż mieszkanie w niczym nie odróżniającym się od innych budowli domu byłoby dla mnie przytłaczające i nie odpowiadałoby mi prawdopodobne ze względu wychowywania się pośród różnorodnych, różnokolorowych i wybudowanych w zupełnie różnych stylach domów.


W uniwersalizmie zauważam jednak pewien sens, który wiąże się z akceptacją praw jednostki do szczęśliwego życia. Sądzę, iż masowość, globalność zasięgu owego uniwersalizmu wytycza pewną ścieżkę porozumienia Amerykanów ze światem i poniekąd wpływa na kulturę całego świata.


A teraz o amerykańskim indywidualizmie słów kilka…

Amerykanin to osoba nastawiona na własny sukces, dbająca jedynie o własne szczęście.

Według teorii indywidualizmu- każdy człowiek ma być przedsiębiorczym optymistą, mieć silne poczucie odpowiedzialności za swój los, a także poczucie własnej odrębności.

Przyglądając się bliżej życiu człowieka należy zauważyć, iż chociażby w początkowym okresie swego życia każda jednostka społeczeństwa jest zależna od pewnych grup społecznych, co w pewnym stopniu ogranicza jej indywidualność.


Teoria indywidualizmu wprowadza zamęt również, jeśli chodzi o sprawę sukcesu- jak wiadomo nie każdy osiąga sukcesy na takim samym poziomie(według teorii każdy zasługuje na tę samą dawkę szczęścia, samorealizacji, etc.), a ci, którym się nie udaje, są poniekąd jednostkami ułomnymi.

Nic bardziej mylnego- skrajny indywidualizm po prostu nie istnieje!!!


W kulturze amerykańskiej ukształtował się wzorzec człowieka uśmiechniętego, oddanego własnej pracy, którą wykonuje z pasją. Tymczasem nie jest to osoba całkowicie uniezależniona od własnego środowiska, trendów, itd. Najczęstszym zjawiskiem uzależnienia się od innych osób i tym samym zaprzeczenia indywidualizmu jest stałe odwiedzanie psychoterapeutów i rozmawianie z nimi o problemach, nawet tych błahych (tak modne w Stanach Zjednoczonych).

Indywidualizm USA charakteryzuje się więc ciągłym pędem obywateli tego kraju za sukcesem, szczęściem, a także kultem dolara i konsumpcji.


Podsumowując moje spostrzeżenia pragnę zauważyć, że Amerykanie, mimo potencjalnej masowości, są bardzo otwarci na zmiany, innowacje, ale mam wrażenie, iż oczekują „odgórnego” ich ustalenia. Na ulicy, czy też w hipermarketach uwielbiają witać się uśmiechem(co prawda nie do końca szczerym) i wrzucać do wózka nadmiar niepotrzebnych rzeczy, na które pozwalają sobie po to, by poczuć się wyjątkowymi, indywidualnymi hedonistami.

Czują się wtedy pewniej i są bardziej dowartościowani, ale taka to już „zielona” kultura…

4 komentarze:

  1. Oho. To teraz 'pojechałaś' po szczęśliwym narodzie. Ich optymizm jest powalający! Gdy myślę o typowym człowieku z USA widzę uśmiechniętego od uch do ucha faceta z dłonią ułożoną w OK! Niech się wali, niech się pali a i tak ich niezłomny optymizm wypłynie na wierzch. Dotknęłaś tematu ujednolicenia czy też uniwersalności. Postępująca globalizacja nie stanęła tylko na Ameryce. Dokładnie to samo zauważyć można w Europie - również w Polsce.

    Wystarczy spojrzeć na ulice miast. Wszyscy chodzimy ubrani, jakby istniał tylko jeden sklep. Słuchamy takiej samej - podobnej muzyki...

    Na szczęście nie wszyscy! Brawa dla oryginalnych i niepowtarzalnych! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesująca notka. Blog zapowiada się ciekawie. Skąd się wziął pomysł na tematykę? Pozdrawiam z niewymuszonym i nie-amerykańskim uśmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. :D każdy ma swój pogląd Xd szanuję. Przyciągający uwagę blog :)
    pZdr.

    OdpowiedzUsuń
  4. do Paulina: Mówisz, iż optymizm Amerykanów jest powalający, a ja jednak śmiem twierdzić,że tak nie jest! Amerykanie są "masowymi" optymistami. Ich rzekomy optymizm kończy się wraz z pukaniem do drzwi psychoterapeuty, a jak wiadomo- wielu korzysta z usług tego lekarza (co zostało rozpowszechnione poprzez swego rodzaju modę).
    Owszem, poniekąd ujednoliciłam obraz Amerykanina, ale było to celowe dla wzbudzenia gorącej dyskusji (która jednak nie miała miejsca- zapewne z różnych względów).
    Ujednolicenie nastąpiło również ze względu na to, iż przedstawiony przeze mnie profil Amerykanina, to profil charakterystyczny, typowy, przeważający.

    Globalizacja faktycznie- już dawno ogarnęła większość świata i wciąż przenika coraz to nowe sfery ludzkiego życia. Mimo to, w części państw "skażonych" globalizacją, wciąż pozostaje miejsce na własne zasady, nurty, tradycje, kulturę, itp. itd.

    Tych oryginalnych i niepowtarzalnych-doceniam i w głębi serca cichutko wspieram. :)



    do andziusza:Pomysł na tematykę bloga stanowią moje zainteresowania 'obcymi' krajami.
    Uwielbiam poznawać nowych ludzi, ich tradycje, poglądy, itd. Cenię też wytwory obcych kultur, takie jak np. muzyka, filmy i inne arcydzieła...
    odnośnie uśmiechu- nie każdy amerykański uśmiech jest wymuszony, o czym zapomniałam wspomnieć!



    do pip: Serdecznie dziękuję za szacuneczek,tylko trudno mi jest ocenić komu dziękuję.
    Mimo niedogodności jaką jest ma niewiedza- "odpozdrawiam"!!!

    OdpowiedzUsuń