poniedziałek, 27 kwietnia 2009

"Tradycjonalny Uparciuch"

Ostatnimi czasy wpadła w me ręce bardzo interesująca książka autorstwa Momo Kapora, „Blokada Belgradu”.
Powieść urodzonego w Sarajewie pisarza przyjmuje formę awangardowego dziennika, który ma przybliżyć czytelnikowi mentalność społeczeństwa Serbii, jego zaradność, kult tradycji.
Mimo potencjalnego ograniczenia przestrzeni- poprzez nadany utworowi tytuł, Momo Kapor ujawnia czytelnikom zjawiska społeczne rozprzestrzenione na terytorium całego państwa.

Okazuje się, iż serbska kultura czerpie swe wzorce z chrześcijańskiej religii wschodu, czyli prawosławia. Jest to religia niejako narzucająca styl życia. Serbowie uznają bardzo wielu świętych i czczą ich pamięć w ściśle wyznaczonych dniach ( nie przekładając upamiętniania tych dni z dni powszednich na świąteczne, co często ma miejsce w kościele katolickim, np. w Polce).
W samej stolicy państwa, Belgradzie najbardziej uroczyście czci się pamięć św. Sawy, którego wielkie znaczenie wiąże się z założeniem przez niego w 1219 roku autokefalicznej cerkwi serbskiej.

Poniekąd ironicznie, a czasem też z dobrym humorem przedstawiona przez Momo Kapora serbska rzeczywistość daje czytelnikowi dużo do myślenia. Czytając dziennik nie raz zastanawiałam się, jakie działania podjęli by Polacy, gdyby to ich spotkała podobna sytuacja.
Wizerunek Belgradu, jako miasta, które w mniemaniu „blokujących” jest słabym miastem- wrakiem kultury narodowej, przez opowiadającego historię jest uważane za stabilną twierdzę tradycji.

Serbowie, to naród, który „uparcie stoi przy swoim”. Mimo możliwości ucieczki od tradycji, choćby tych kulinarnych ze względu na otwieranie przez obcokrajowców restauracji z „egzotyczną” kuchnią, ludzie wolą jeść fasolę, bliny i inne dobrze znane im z życia codziennego potrawy.
Nawet podczas biedy, która opanowuje Belgrad, jak i pozostałą część kraju- chytrym, zaradnym i pracowitym Serbom udaje się zaspokoić swój głód, gdyż nie boją się oni żadnego rodzaju pracy, nawet tej bardzo ciężkiej, przy ogrodzie, czy hodowli zwierząt.

Kultura nakazuje Serbom okazywać ogromny szacunek w stosunku do osób starszych, mówić im „Dzień Dobry Wujku/Ciociu” mijając ich na ulicy (nawet tych nieznajomych), a także być posłusznym wobec swych rodziców oraz dziadków.
Wzorce zachowań amerykańskiej młodzieży w okresie dojrzewania, ich częste kłótnie, bunty wobec rodziców są przez ich belgradzkich kolegów traktowane jako „zagrywki” w złym tonie, nietakt, hańba i olbrzymi wstyd.

Nietypową tradycją w Serbii, która może być negatywnie odbierana przez mentalności innych narodów jest całowanie się w policzki dwóch mężczyzn (kolegów, kuzynów, itd.) przy spotkaniu. W zachodniej części Europy może być to uważane za niestosowność, traktowane wstydliwie, czy wręcz kojarzone z homoseksualizmem, a przez Serbów jest uważane za braterskie, serdeczne powitanie.



Momo Kapor pragnie uświadomić ludziom, iż od głęboko zakorzenionych tradycji ciężko jest uciec. Mówi on, iż ci, którzy wyjeżdżali za granicę w pogoni za lepszymi warunkami życia czy to ze względu na sferę ekonomiczną, czy też poczucie bezpieczeństwa i wygodę, wracają prędzej czy później „na stare gruzy”. Podobno duchowe rozdarcie tych osób jest tak wielkie, iż nie mogą one żyć z dala od ojczystych okolic, miejsc, języka, tradycji, czy też po prostu od „czucia się prawdziwym Serbem”.

Myślę, iż kultura tego małego państewka i jej prawa nie mogą być w pełni pojęte przez osobę „obcą”. Swego rodzaju „kokon” jaki stworzyła Serbia wpisując się w mapę świata jest nie do przeniknięcia.
Mimo przyjaznego nastawienia Serbów do ludzi innych narodowości, braterskiego traktowania, wspólnego, ludowego biesiadowania– osoba obcego pochodzenia nigdy nie urośnie do rangi „swojego”, gdyż „tylko serbskie serce bije w rytm Boże Pravde* nawet gdy umiera...”



*
Boże Pravde -serbski hymn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz